Świeżo upieczony rodzic - bez stresu

Często mówi się, że narodziny dziecka prowadzą do kryzysu zarówno u nowo upieczonego rodzica, jak i całej otaczającej go rodziny. Poporodowa rzeczywistość to bowiem sytuacja, w której brakuje nam gotowych sposobów radzenia sobie z postawionymi przed nami wyzwaniami. Im bardziej zaś chcemy zbliżyć się do obrazu idealnego rodzica, tym dobitniej przekonujemy się, że nam ten laur nieustannie umyka.

Tylko od nas jednak zależy, czy kryzys (nie tylko związany z rodzicielstwem) okaże się dla nas okazją do osobistego rozwoju, czy raczej popchnie nas w kierunku niekończącej się listy osobistych i rodzinnych frustracji.

 

Zagrożenie, którego nie było

Stres to zjawisko całkiem użyteczne. W niewielkich proporcjach mobilizuje nas do działania i przestrzega przed zagrożeniem. Jeśli jednak przechodzi w stan permanentny, bywa wielce eksploatujący, torując drogę do emocjonalnych dołków, w tym do depresji poporodowej, depresji klasycznej i zaburzeń lękowych. Osłabia kondycję naszej psychiki i naszego ciała, wystawiając naszą fizyczną odporność na ciężką próbę. 

 

Najprostsza znana mi definicja stresu opisuje go jako znaczącą dla danej osoby rozbieżność między zasobami, którymi osoba ta dysponuje, a wyzwaniami, jakie przed nią postawiono. Pojawia się zarówno w sytuacji zasobów większych od wyzwań (np. gdy wykonujemy pracę daleko poniżej naszych kompetencji), jak i wyzwań konfrontujących nas z brakiem środków do poradzenia sobie z nimi (np. nagły, niespodziewany awans). Najczęściej to nie sytuacja jest dla nas zagrożeniem, lecz czynią ją taką nasze myśli o niej. Stresuje nas najczęściej to, co zdarzyło się w przeszłości („Jak mogłam do tego dopuścić?“) lub to, co przewidujemy, że wydarzy się w naszej przyszłości („Jeśli moje dziecko będzie płakać za długo, na pewno odbije się to na jego zdrowiu“).

 

Po narodzinach dziecka szczególnie łatwo jest ulec katastroficznym myślom. Poziom hormonów związanych z reakcją na stres – adrenaliny i kortyzolu – wzrasta wtedy bowiem nawet o 500%. Gdy zaś taki hormonalny koktajl zalewa nasz mózg, łatwo każdą najdrobniejszą niedogodność widzieć w kategoriach ostatecznego zagrożenia. Stresującym myślom od razu zaś odpowiada nasze ciało. Gwałtownie napinają się nasze mięśnie, serce pompuje krew do kluczowych w sytuacji paniki narządów, zwalnia układ trawienny, nasza uwaga wyostrza się i zawęża się do widzenia tylko tego, co nam potencjalnie zagraża (tzw. widzenie tunelowe). I choć nasze troski mogą oscylować wokół rzeczy potencjalnie błahych (np. zapomnieliśmy wziąć z domu smoczka), nasze ciało reaguje na stres tak, jakbyśmy konfrontowali się ze śmiertelnym zagrożeniem.

  

Nawyki, które pomagają

Umiejętności radzenia sobie ze stresem nie pojawiają się w naszym życiu znienacka. Latami pracujemy na swoje emocjonalne zasoby i braki w tym zakresie. Warto więc zacząć od zmiany najprostrzych, acz powszechnych reakcji (Poznaj skuteczne sposoby radzenia sobie ze stresem).

 

Wszystkie opisane techniki można stosować osobno, scala je jednak bardzo użyteczne narzędzie o nazwie “technika dwóch oddechów”. Zacznij od swobodnego wdechu, podczas którego przejmiesz kontrolę na swoim oddechem, by z płytkiego oddychania uczynić relaksujący oddech przeponowy. Następnie, przy długim wydechu monitoruj swoje ciało i nagromadzone w nim napięcia. Drugi oddech to – na wdechu – przyglądanie się swoim emocjom, a na wydechu – rozpoznawanie swoich myśli. Myśli, które nam nie służą, np. Znów nie potrafię uspokoić własnego dziecka, co ze mnie za rodzic!, zamień na myśli konstruktywne, np. Każdy rodzic napotyka na chwile trudności. Ćwicz „technikę dwóch oddechów” zawsze, gdy sobie o niej przypomnisz, by weszła Tobie w nawyk.

 

5 minut dla siebie

Radzenie sobie ze stresem to nie tylko kwestia odpowiednich technik i emocjonalnych trików. Trudniej nam o poczucie odprężenia, jeśli zaniedbujemy swoje ciało, umysł i duszę, stąd waga snu czy odpowiedniego żywienia rodziców. Nawet jeśli życie z noworodkiem i niemowlakiem niesie w sobie chaos i nieprzewidywalność, dokonujmy mądrych wyborów, które wpłyną konstruktywnie na stan naszego ciała i psyche.

Opiekując się swoim dzieckiem, bądź też dobrym opiekunem dla siebie samego. Nadaj swoim działaniom priorytety i skup się tylko na rzeczach, które mają najwyższy ranking w Twoim systemie wartości. Bądź dla siebie wyrozumiała/y. I naucz się odmawiania. Powiedzenie komuś „nie” bywa bardzo często powiedzeniem „tak” swoim własnym potrzebom. Myśl z rozwagą, czy podjęcie się kolejnego zobowiązania leży w Twoim interesie (i Twoich najbliższych). Znajdź też czas na zajęcia, które wykraczają poza Twoje rodzicielskie obowiązki. Metodą małych kroków poświęć początkowo 5 minut na coś, co z jednej strony Cię rozwinie, a z drugiej zrelaksuje. Daj też sobie czas „nicnierobienia”, nie utożsamiaj go z lenistwem. Potrzebujemy bycia na jak najniższych obrotach, by zbliżyć się do samych siebie.

 

Zdrowe nawyki – od teraz!

Stres nie pojawia się w Twoim życiu bez powodu. Najczęściej jest po to, by nakłonić Cię do ważnej zmiany i przestrzec przed groźnymi konsekwencjami jego zaniedbania. Zacznij wprowadzanie konstruktywnych nawyków radzenia sobie z nim już dziś. Wyłącz komputer, usiądź wygodnie, odetchnij głęboko i uśmiechnij się do siebie i swojego dziecka! Powodzenia!