Przez oszukistka
#455 moje drogie moja coreczka ma 3 miesiace na poczatku moj partner bal sie cokolwiek robic przy naszym malenstwie wiec go nie naciskalam ale nasza mala ma 3 miesiace i dalej nic przy niej nie robi on jej nie wykapie bo placze on jej nie przebierze bo sie wierci on jej nie nakarmi bo sie ksztusi wiecznie ma takie argumenty. wiecznie zaslania sie praca miedzy nami relacje tez sie pogorszyly prawie wcale nie rozmawiamy a jak juz to wiecznie konczy sie klutnia poradzcie cos bo nie chcialabym zeby to sie rozpadlo do konca jak go zachecic zeby wiecej zajmowal sie dzieckiem ? czy ktoras z was tez przechodzila taki kryzys ? jak sobie z tym radzilyscie ? :(
Przez magda_n
#461 mój mężuś miał podobnie :) dopiero przy drugim dziecku to się zmieniło, bo nie miałam 2 par rąk, żeby wszystko "obrobić", więc siłą rzeczy musiał się włączyć do pomocy. z perspektywy czasu myślę, że najlepszym momentem było gdy mąż zostawał sam z dzieckiem wówczas nie było mnie w pobliżu, aby w razie potrzeby zareagować... musiał sobie poradzić. Początkowo było trudno, ale jak już mu się udało to był z siebie bardzo dumny. dzięki temu ma lepszą relację z młodszym dzieckiem, choć wydawałoby się, że starsze dla niego było bezproblemowe (bo nie musiał się nim zajmować) to większą wieź ma z młodszym dzieckiem przy którym musiał się natrudzić
Przez pekinka82
#468 U mnie bardzo podobnie. Sama wszystko robię przy dziecku. Karmię, przewijam, podaję leki, kąpię ....itp Już chyba się z tym oswoiłam, chociaż na początku było ciężko... ( on miał ciągle wymówki )- sporo kłótni też przeżyliśmy z tego powodu....Chłop nie rozumie, że przecież poza dzieckiem jest pranie, sprzątanie, prasowanie, gotowanie, zakupy... Niby nic ( dla faceta ) ...Ale niestety same wiemy, ile kosztuje to energii, czasu... Już odpuściłam...Nie wymagam... Daję sobie świetnie radę sama :)
Przez perpetua88
#475 dziecko ma dwoje rodziców: mamę i tatę! nie jedno. Dlatego obowiązki powinno się dzielić. Wsparcie partnera jest bardzo ważne. gdy jesteśmy stłamszone obowiązkami, niekoniecznie dobrze się czujemy. A szczęśliwa mam to szczęśliwe dziecko. Jak więc partner nie pomaga to nauczmy go tego, wymagajmy!
Przez romsta91
#676 Mój partner zachowywał się podobnie. W dodatku mieszkaliśmy z jego mamą, która miała do mnie pretensje , ze ja się czepiam jej synka. Wyreczała go gdy miał coś zrobić, sprzątała za niego. Tym samym wychowała brudasa, który nie potrafi wynieść skarpet czy umyć talerza. Jednak ja się nie dałam. Jesteśmy we sobą 10 lat, syn ma pięć, a córka trzy miesiące. Kiedy syn był mały zostawialam go z partnerem gdy gdzieś szłam. Może to zabrzmi źle ale miałam gdzieś to czy sobie poradzi czy nie. Teraz córkę głównie on kąpie. Czasem ja rozbierze. Karmi ja gdy poproszę, posiedzi, pobawi się. Na spacer sam z nią nie pójdzie i pieluch nie zmienia ale gdy wychodzę wieczorem na parę godzin to nie ma wyjścia i radzić sobie musi.
Przez romsta91
#677
oszukistka napisał(a):myslalam ze tylko ja mam taki problem ale patrze ze to normalne taki kryzys jak myslicie jak podzielic obowiazki tak aby bylo mi lzej a zeby on nie narzekal


Zostawić tatę z dzieckiem i pójść na kawę z koleżanką. Siłą rzeczy będzie musiał zająć sie dzieckiem bo nikt go w tym nie wyręczy. Może nawet zauważy, że dzieci potrafią zmęczyć i doceni?
Przez frazka
#798 Naprawdę. To najlepszy sposób na faceta, gdy nie ma wyjścia. Ja akurat dużo przebywałam w szpitalu i mąż MUSIAŁ sobie radzić sam. On nawet był z dzieckiem 3 razy w szpitalu, raz jak miała roczek i dwa jak miałą 2 latka i powiem Wam, ze jak wrócił to stwierdził, ze takiego "hardcoru" i "ekstrema" to jeszcze nie przeżył i wyleczył się z myśli wypadów ekstremalnych z kumlem :). Także oni jak MUSZĄ to umieją tylko się im chce a my jesteśmy nadopiekuńcze. A dziecko dużo zyskuje w kontaktach z tatą bo nagle nie ma kogoś kto wszystko mu pod nos podsuwa tylko czasem samo musi się zatroszczyć. I mówię Wam to z własnego doświadczenia, bo po urodzeniu zachorowałam ciężko i dużo czasu spędziłam w szpitalu I mąż dawał radę bo musiał.
Przez oszukistka
#812 chodze do szkoly zaocznie i poprostu w sobote gdy czas mi isc do szkoly zostaje zalalna wrecz smsami ze on sobie nie radzi ze malutka placze ale posluchalam was bylam twarda nie dalam sie zlamac i sa efekty wczoraj wieczorem moj partner stwierdzil ze jak sobie nie radze w nocy bo jestem naprawde zmeczona to mam go budzic i on zajmie sie nasza juleczka stwierdzi ze razem ja zrobilismy i ze razem mosimy dbac o nia tak ze sukces dziekuje wam bardzo za dobre rady :D