Przez pola2
#314 Wiem, że do września jeszcze sporo czasu ale powoli zaczynam myśleć o przedszkolu. Mam spore obawy. Moje dziecko jest dość nieśmiałe i obawiam się jak sobie poradzi w grupie. Do tej pory było otoczone raczej dorosłymi, a wśród dzieci panują jednak inne prawa. Boję się, że dość mocno to przeżyje i "odchoruje". Czy macie sposoby na łagodne wprowadzenie dziecka do przedszkola? Poza zajęciami adaptacyjnymi bo w moim przedszkolu taki zajęć praktycznie nie ma.
Przez annarudzka
#317 ach ja mogłabym pisac i pisac.... mam blizniaczki od poczatku przeważnie z mamą i mamą. Ale cóz na przedszkole przyszedł czas, czułam wiedziałam ze lekko nie bedzie choć wszystkim dookola się wydawało ze we dwie to raźniej , łatwiej itd. Otóż nie. Inni rodzine odrywali od nóg jedno a ja dwoje dzieci, one wyły, ja wyłam, w pracy nie moglam sie skupic itd. lekko nie jest. dosżło do tego ze bylam tak tym zmeczona ze ustaliłam z męzem ze on je zawozi a ja odbieram. I cóż nawet jak odbierałam to biełgly z płaczem, z zalem takim że i mnie nawet teraz jak sobie przypominam po mijającym drugim roku:). w domu duzo rozmawialismy co dzis robiły jakie maja koleżanki a jak Panie maja na imię i ciagle a co fajnego robily, a jaki wierszyk sie uczyły. Tłumaczyłam to w sumie juz od takiego czasu maj/czerwiec. tak od tych spotkan adaptacyjnych. u nas tez byly tylko 1, wczesniej pokazowe tzw dni otwarte i jedno integracyjne, na ktorym nie moglam byc bo akurat rodziłam synia. nam Bardzo pomogły obietnice nagród ( zwyczajmnie, zwykłe zabawki) i przypominanie ze w sobote pojdziemy na bawialnie i bylo swego rodzaju odliczanie. Mąż sam nawet wpadł i kupil im zestaw zwierzatek taki gumowych i codziennie dostawy po jednym nowym. pozniej juz zapomniały o tych zwierzatkach i juz tak nie pilnowały. ale zawsze jak odbierałam to bylo mamusia ma w samochodzie nowe zwierzatko, ciekawe jakie?:)Przyjemność dzieciom sprawiało ze się po nie przyjechało wczesniej, moze to nie jest rozwiązanie ale na pewno pomagało, stopniowe wydlużanie czasu pobytu przez pierwsze tygodnie. Nie oszukujmy sie, Paniom przedszkolankom nie jest lekko i milo patrzec na placzące dzieci. same w te dni niewiele mogą z tymi dziećmi zrobic, ale trzeba im zaufać bo one jednak juz kolejne pokolenie dzieci do tego pzredszkola przyzwyczają i na pewno wiedzą lepiej niż my mamy, rozhukane nad swoimi pociechami. Nie dzieje im sie żadna krzywda trzeba samemu też to zrozumieć i spokojnie juz zacząc tłumaczyć, pójsc na bawialnie na chwile starac sie nie biegać za dzieckiem aby samo pochodzilo, tak samo na placu zabaw, nie stac nad nim, tak widziec ale zeby ono nie czuło nas na karku.ale sie rozpisałam. przede wszystkim kochana mamo, głowa do góry nie my jedne i nie ostatnie:) to głowne moje motto na te cieżkie nawet we wspomnieniach dni. Moje corki pierwszy niemal cały rok sie ciezko adaptowały, a teraz..... brak słów co wyczyniaja, jakie maja koleżanki, jakei przyjaźnie, ile wierszyków, ile piosenek umieją. Twoje kochana tez tak samo, przyzwyczai sie na pewno. Powodzenia
Przez monia070707
#364 Moja najstarsza córka tez była dzieckiem niesmiałym i zamknietym w sobie tez sie obawiałam czy przedszkolu da rade i powiem ze na dobre córce przedszkole zrobiło pierwsze dni były ciezkie córka płakała ja strałam sie przy niej nie rozczulac znikałam odrazu jak pani ja zabrała do sali by nie przeduzac rostania i po kilku dniach juz było lepiej po miesiacu córcia zaczeła sie otwierac do dzieci bawic a i nawet lepiej rozwijac. dzis ma 8lat i jest wesała dziewczynka dogadujaca sie z rówiesnikami;-)