Przez ania-mamaklub
#31 Proszę podzielcie się doświadczeniami z Waszego pierwszego porodu. Czego można spodziewać się na sali porod :o owej?
Przez wiki86
#32 Mój poród to było najgorsze przeżycie na świecie niestety. Rodziłam w Kielcach, to moje pierwsze dziecko, specjalnie opłaciliśmy z mężem salę do porodów rodzinnych, jak się okazało dobrze że był na miejscu, ale z zupełnie innego powodu niż to na początku zakładaliśmy. Mój mały miał 4 kg i jak się okazało już w trakcie dla mnie był za duży. Nikt tego nijak nie sprawdził, za to parcie na poród naturalny było ogromne, za wszelką cenę do tego dążyli mimo że położne które były obecne kręciły głowami, widziały że nie ma na to szans, skończyło się oczywiście na cesarce. Gdyby nie obecność męża nie wiem jak wszystko by się skończyło, ja byłam nieprzytomna z bólu, nie dostałam znieczulenia ZOP, mimo że o to prosiłam od początku, mimo rozwarcia mały nie przesunął się nawet o centymetr, główka nie chciała się przecisnąć, ale oni czekali tak ładne kilka godzin, lekarz będący na dyżurze nie był w stanie podjąć żadnej decyzji, dopiero po krzykach mojego męża i zmianie lekarza zabrali mnie na salę operacyjną, przytomność odzyskałam dopiero jak byłam przewożona na salę pooperacyjną. Mały był poważnie niedotleniony, to cud że jak na razie rozwija się dobrze, w szpitalu trzymali nas dwa tygodnie, twierdząc że maleństwo miało zapalenie płuc. Stres który przeżyliśmy był ogromny, nie udało mi się go dostawić do piersi, cały czas płakał. Jesteśmy pod opieką lekarzy, w tym neurologa, (mały ma za dużą główkę, co jest wynikiem właśnie tego że za długo była ściśnięta podczas porodu) na szczęście jak na razie wszystko jest w normie, mam nadzieję że tak będzie, ale czegoś takiego nie spodziewałam się w ogóle. Spodziewałam się bólu, wiadomo że to raczej nie swędzi, ale nie czegoś takiego. Mam tylko nadzieję że reszta z was nie musiała przeżywać takiego horroru.
Przez wiki86
#33 Mam tylko nadzieję że taka sytuacja jak moja zdarzają się bardzo rzadko, nie chcę nikogo straszyć. Zazwyczaj wszystko odbywa się normalnie, szybciej lub wolniej ale bez takich ekstremalnych przeżyć :)
Przez ania-mamaklub
#34 Dziękujemy, że podzieliłaś się z nami swoja histrorią. Mamy nadzieję, że takich sytuacji będzie coraz mniej. Szczęście maluszka wszytsko wynagrodzi!!! :)
Przez czarna75
#36 By nie straszyć przyszłych mam :) mogę powiedzieć, że miałam 2 piękne porody naturalne. Przy pierwszym dziecku zrobiono znieczulenie zęwnątrzoponowe i poród trwał kilka godzin, drugie dziecko urodziło się bez znieczulenia i poród był krótszy od pierwszego.
Oba porody nie były przyjemne, ale nikt nie mówi, że to będzie porodowa impreza. Poród boli i tego nie da się ukryć. Moje córki miały tę samą wagę urodzeniową 3160g, były drobne i malutkie (tylko 51cm). Być może dlatego porody były szybkie i mniej bolesne niż zazwyczaj. Pomimo super porodów problemy zdrowotne z dziewczynami też były: długo utrzymująca się żółtaczka, dziurka w serduszku.... moja anemia. Nie ma reguły. Czas pomógł i dzisiaj wspominam każdy dzień porodu jako najpiękniejszy dzień w moim życiu. Po każdym porodzie dostałam od mojego męża najpiękniejszy komplement świata: JESTEŚ WIELKA!
Przez nuśka_92
#48 Ja swojego porodu też za miło nie wspominam, ale po tym wszystkim każdej przyszłej mamie mogę poradzić jedno- Kochane, wybierzcie odpowiedni szpital. Kiedy dostałam opinie kardiologa ze wskazaniem do cięcia cesarskiego poszłam do swojego ginekologa. Oczywiście stwierdził,że nie mam się czym martwić, on wszystko załatwi. Do szpitala trafiłam w ostatnim tygodniu ciąży i jak się okazuje na ostatnią chwilę bo miałam ukryte skurcze, w ogóle nic nie czułam. Został ze mną przeprowadzony wywiad z anestezjologiem, ale nie dostałam żadnych dokumentów do przeczytania, jedynie pielęgniarka kazała mi podpisać we wskazanych miejscach twierdząc, że bez tego mogę sobie iść gdzie indziej. W dzień kiedy zostałam przyjęta na oddział ostatni posiłek dostałam o godzinie 12:00, natomiast do godziny 18:00 mogłam pić wodę. Przeżyłam tę głodówkę i pełna nadziei z samego rana już czekałam aż zostanę przygotowana do operacji. Wszystko przebiegało zgodnie z planem do czasu aż o 10:00 przyszedł ordynator i stwierdził, iż szefowa anestezjologów oznajmiła, że nie podejmie się narkozy, gdyż nie dysponuje zapleczem kardiologicznym. I takim oto sposobem dowiedziałam się, że muszę poszukać sobie innego szpitala, bo tutaj nie urodzę. Kiedy powiedziałam ordynatorowi, że chcę aby mnie przetransportowano do szpitala w innym mieście, ten "delikatnie" zasugerował mi, że mąż może mnie zawieźć tam o wiele szybciej i taniej, bo na karetkę będę czekała może nawet do wieczora. Kazano mi wypisać się na własne żądanie i jechać do drugiego szpitala. Ordynator miał zatelefonować do swojego kolegi tam pracującego i wszystko załatwić, kiedy dopominałam się o skierowanie stwierdził, że jest ono zbędne bo on już załatwił mi miejsce. Nie mając sił by się kłócić pojechałam z mężem do tamtego szpitala, gdzie miałam mieć zapewnione miejsce. Nie trzeba tu mówić, że oczywiście nikt nic nie wiedział, ale pomijając ten fakt zostałam przyjęta. Jakbym miała porównywać oba szpitale- niebo a ziemia, a ja szczęśliwie trafiłam do raju :) Dostałam dwudaniowy obiad, później podwieczorek i o 18:00 kolację. Pani anestezjolog przeprowadziwszy ze mną wywiad zostawiła mi ankiety do wypełnienia, gdzie mogłam na spokojnie ze wszystkim się zapoznać. Następnego dnia zostałam wzięta na operację. Mój synuś się urodził zdrowy i ruchliwy (mimo mojej narkozy ogólnej), ważył 3700g. Po porodzie trafiłam na salę dwuosobową z własną łazienką, telewizorem, przewijakiem itp. Zupełnie inne standardy jak w szpitalu w miejscu mojego zamieszkania. Tą historię określam jako szczęście w nieszczęściu, bo byłam załamana, zmęczona psychicznie i wymęczona. Chciałam już urodzić, mieć swój skarb obok siebie. Dlatego powtarzam raz jeszcze- przed porodem wybierzcie dobry szpital, żeby Wam taka sytuacja się nie przytrafiła. Życzę powodzenia i wszystkiego najlepszego ! :)
Przez palka920901
#509
czarna75 napisał(a):By nie straszyć przyszłych mam :) mogę powiedzieć, że miałam 2 piękne porody naturalne. Przy pierwszym dziecku zrobiono znieczulenie zęwnątrzoponowe i poród trwał kilka godzin, drugie dziecko urodziło się bez znieczulenia i poród był krótszy od pierwszego.
Oba porody nie były przyjemne, ale nikt nie mówi, że to będzie porodowa impreza. Poród boli i tego nie da się ukryć. Moje córki miały tę samą wagę urodzeniową 3160g, były drobne i malutkie (tylko 51cm). Być może dlatego porody były szybkie i mniej bolesne niż zazwyczaj. Pomimo super porodów problemy zdrowotne z dziewczynami też były: długo utrzymująca się żółtaczka, dziurka w serduszku.... moja anemia. Nie ma reguły. Czas pomógł i dzisiaj wspominam każdy dzień porodu jako najpiękniejszy dzień w moim życiu. Po każdym porodzie dostałam od mojego męża najpiękniejszy komplement świata: JESTEŚ WIELKA!


Kurcze pozazdrościć porodów.
Współczuję stanów dziewczynek.
Ja również mam anemię i czeka mnie w najbliższym czasie poród synka.
Czy wiesz od czego ta dziura w serduszku?
Przez ewkaj88
#519 Poród nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Jestem w drugiej ciąży i w sumie w każdej chwili mogę trafić na porodówkę. Mam już nawet niewielkie rozwarcie mino iż termin jest za 2 tygodnie. Boję się bardziej niż za pierwszym razem. Wiem co mnie czeka, wiem jaki to ból, strach, emocje. No ale trzeba przeżyć. Wyjścia już nie ma. Będę rodzić bez znieczulenia, gdyż w moim szpitalu mimo reformy nie ma takiej możliwości. Moja rada jest taka: przygotuj się na ból, bo nie oszukujmy się będzie bolało, ale czeka Cię wspaniała nagroda. To prawda, że gdy urodzisz z tych wszystkich emocji i szczęścia nie czujesz już żadnego bólu. Przeżywasz wtedy najwspanialsze chwile w swoim życiu i ten ból jest tego wart. Słuchaj lekarza i położnej, oddychaj i nie panikuj a wszystko będzie ok.
Zapraszam na mojego bloga, gdzie dzielę się doświadczeniem z ciąży i macierzyństwa: http://szczesliwamama.pl/
W razie pytań pisz, na pewno postaram się pomóc.
POWODZENIA ;)
Przez livebysuzzy
#548 Mam wyznaczony termin porodu na 4 lutego, od swojej ginekolog dowiedziałam się, że gdy moje dziecko się nie obróci to będę musiała mieć wykonaną cesarkę i pytanie do Was mamy.

W którym tygodniu Wasze dziecko obróciło się główką do dołu?
Przez palka920901
#631 Mój ciągle jest obrócony, jestem w 39 tyg ciąży.
Jak miałam robione usg w 32 tyg też było.
Gin powiedział, że widocznie całą ciąże był tak obrócony, albo po prostu już się obrócił.
Czuję, że poród blisko.. brzuch mam obniżony, zmiany nastojów i samopoczucie gorsze niż na początku.
Bądź dobrej mysli, maluch ma jeszcze czas się obrócić.
Niektóre dzieci obracają się dop 2 tyg przed porodem.. więc głowa do góry! ;)