Wakacje z dzieckiem: pobytowe czy objazdowe?

Podróż z maluchem. Po co się męczyć?

Większość ludzi twierdzi, że podróżowanie z małym dzieckiem nie ma sensu, bo ono nic z tego nie zapamięta. Ale czy o to chodzi? Sami przekręcamy nazwy zwiedzonych miejscowości i zapominamy szczegóły. Ważne jest wspomnienie chwil, kiedy czuliśmy się zachwyceni czy poruszeni. Pod powieką zostaną pojedyncze obrazy, ale nasza osobowość buduje z całości doświadczeń i wrażeń swój kształt, bogatszy o spotkanie z ludźmi i wzbudzone emocje. Dziecko nie zapamięta rozumem, ale zostanie w nim ślad przeżyć, które zwiększają wrażliwość i pozwalają nabywać nowe kompetencje.

Jeśli już jechać, to gdzie?

Pierwszą determinantą jest oczywiście wiek dziecka. Trzeba uwzględnić jego potrzeby oraz możliwości i do tego dostosować miejsce, termin wypoczynku oraz środek lokomocji. Ale zasadniczo, to od nas zależy, gdzie dziecko będzie się czuło komfortowo: w jednym, stałym miejscu czy też podczas podróży, kiedy lokalizacja pobytu się zmienia, a przemieszczanie się bywa niełatwym doświadczeniem i wymaga od rodzica dużej zapobiegawczości oraz elastyczności. Dziecku zwykle jest lepiej wtedy, gdy my jesteśmy zadowoleni i spokojni, gotowi spędzić z nim czas i przeżywać wspólne chwile całym sobą. Dziecko nie potrafi się nudzić, może godzinami obserwować mrówki, dziesiątki razy badać, jaki krąg w wodzie utworzy rzucony kamień. Pytanie: czy ma to być mrówka w lesie koło domu, czy w innym zakątku Polski, czy może za granicą, w egzotycznych okolicznościach? Pod uwagę należy brać takie warunki, które rodzice lubią. Jeśli wspinaczka jest dla kogoś zmorą, to zabieranie w góry dziecka i wycieczki z nim będą frustrujące, a niezadowolenie i zmęczenie dorosłego odbije się na całej rodzinie i atmosferze wakacji.

Podróże kształcą. Banał, ale życiowy.

Z pewnością odległe wyprawy pozwalają odkryć, że świat jest większy i ciekawszy niż do tej pory się nam zdawało. Uczą tolerancji dla odmienności oraz pokazują, że człowiek, niezależnie od kultury, w jakiej się wychowuje, potrzebuje tego samego: miłości i szacunku. Dodatkowo stwarzają szansę skonfrontowania się z innymi warunkami życia. Nie wszędzie dzieci używają pieluszek i mają wymyślne zabawki, nie każdy dom posiada elektryczne sprzęty kuchenne, nie zawsze dziecko może się beztrosko bawić – niektóre muszą pracować. To wszystko bezcenne obserwacje, a także okazje do wymiany myśli z większymi maluchami. Nawet po czasie, gdy będą w stanie to pojąć. Można oglądać z nimi zdjęcia ze wspólnych wycieczek i rozmawiać, choćby o tym, co jest ważne w życiu, a bez czego można się spokojnie obejść.

Bezpieczeństwo jest ważne.

Przeciwnicy podróżowania widzą zagrożenie wszędzie: choroby, insekty, warunki atmosferyczne, niewygoda.  Jeśli się jednak uczciwie zastanowić, w miejscu zamieszkania też jesteśmy na nie narażeni. Kleszcz czyha na trawniku przed domem, na placu zabaw można załapać wirusa, gwałtowne zmiany pogody i upały towarzyszą nam od lat, a jazda samochodem może być męcząca nawet, gdy jedziemy do mieszkającej w oddaleniu babci.

Naturalnie, udając się w dalszą podróż, należy poczynić odpowiednie zabezpieczenia w celu ochrony zdrowia, ale tu liczy się zdrowy rozsądek i odpowiednie przygotowanie. Warto poczytać przewodniki, poradniki i blogi podróżników, aby uniknąć niebezpieczeństwa i zapewnić odpowiednią apteczkę, czy przygotować zabawy na podróż, żeby dziecko nie cierpiało podczas unieruchomienia.

Samemu, czy z biurem podróży?

Jeśli źle czujemy się w roli organizatora, warto skorzystać z doświadczenia firm podróżniczych, które załatwią formalności. Ale jeśli mamy w sobie żyłkę odkrywcy, możemy sami zaplanować wycieczkę lub pobyt. Dostęp do informacji jest obecnie niemal nieograniczony. Ważne, aby wakacje – niezależnie do tego czy pobytowe czy objazdowe – stały się ciekawym doświadczeniem i okazją do wspólnych przeżyć, które zacieśniają rodzinne więzy, pozwolą odkryć kolejny kawałek świata oraz zbudować nowe umiejętności dziecka.