Dość dźwigania fotelików! Przedsiębiorcze mamy znalazły rozwiązanie.

To kobiety zazwyczaj są zaangażowane w codzienne aktywności i obowiązki wynikające z opieki nad maluszkiem. To często mama idzie z niemowlakiem do lekarza na kontrolę, na szczepienie, uczęszcza na naukę pływania, czy też zawozi starszaka do żłobka mając „pod pachą” drugiego dzidziusia. W zasadzie od pierwszych dni po narodzinach to ona, również przez samo karmienie piersią, spędza z maluszkiem dużo więcej czasu niż tata/mąż. Choćbym chciał robić to wszystko za nią, po prostu jest to niemożliwe. Praca 8h plus dojazdy wyłączają mnie już na połowę dnia, czego bardzo żałuję. Jednak taka jest zazwyczaj kolej rzeczy przez przynajmniej 6 pierwszych miesięcy po porodzie. Za niedługo urodzi się nasze drugie dziecko i już wiem, że wezmę urlop tacierzyński przynajmniej na dwa miesiące żeby odciążyć żonę i spędzić więcej aktywnego czasu z dziećmi, bo ten czas już nie wróci, a one szybko urosną.

Nasze żony i partnerki są takie dzielne i silne! Zmusza je do tego codzienność, opieka nad dzieckiem połączona z normalnymi obowiązkami domowymi, a nierzadko także z obowiązkami zawodowymi. To więcej niż etat, uwierzcie. Dodatkowo, ten etat to ciężki fizyczny wysiłek. Dla nas facetów może łatwiej jest nosić zakupy, dziecko, fotelik samochodowy, rozkładać wózek itp. Jednak widzę grymas na twarzy żony, choć często nie poprosi o pomoc, gdy dźwiga te wszystkie ciężary.

Kobiety w okresie macierzyństwa, mam wrażenie, dostają jakichś super mocy. Ostatnio chodząc po jednych z targów dziecięcych w poszukiwaniu ostatnich elementów wyprawki dla kolejnego potomka zauważyłem, że większość tych biznesów to biznesy młodych mam lub nawet jeszcze ciężarnych. Co oznacza, że okres ciąży i macierzyństwa pozwala naszym partnerkom rozwinąć skrzydła i pokazać swoją kreatywność i przedsiębiorczość. Tak też się stało w naszym przypadku – żona wraz z przyjaciółką wymyśliły sposób jak sobie ulżyć w noszeniu ciężkiego fotelika samochodowego. I tak będąc z maluchami na basenie od luźno rzuconej myśli „a gdyby to miało kółka?” - przez rok pracy koncepcyjnej, burz mózgów i rozmów do nocy - stworzyły wynalazek, który ułatwia życie nie tylko im samym, ale i innym rodzicom, w tym nam, mężczyznom!

Rollersy to kółka z adapterami i uchwytem pasujące do większości niemowlęcych fotelików samochodowych (lista fotelików tu: www.rollersy.com), które umożliwiają przewożenie dziecka w foteliku za pomocą kółek na krótkich dystansach - bez konieczności noszenia ciężkiego nosidełka. Dodatkowo uchwyt Rollersów umożliwia przenoszenie fotelika na ramieniu. Z Rollersów można korzystać podczas codziennych przejść z auta do domu, podczas wizyty u lekarza, na basenie, na lotnisku, na krótkie zakupy "po drodze", odprowadzając starszaka do przedszkola i wszędzie tam gdzie normalnie męczymy się nosząc w ręce ciężki fotelik.

Okazuje się, że nie tylko ciężko jest nosić fotelik, ale ma to również bardzo zły wpływ na kręgosłup rodziców. Jednostronne obciążenie kręgosłupa może prowadzić do zapalenia stawu biodrowo-krzyżowego, co spowodowało, że moja żona musiała uczęszczać na rehabilitacje, bo ból był tak nieznośny, a mocniejszych leków jak wiadomo nie może w ciąży przyjmować. Przy drugim dziecku na szczęście będziemy już mieli Rollersy!

Także drodzy ojcowie, wspierajmy nasze partnerki podczas „urlopu” macierzyńskiego, mają naprawdę kawał roboty do wykonania przez te pierwsze miesiące życia dziecka. Dbajmy o maluszki, ale i o zdrowie naszych kobiet!

To jest mój męski punkt widzenia.