Emocje rodzica - jak nimi zarządzać?

Nie znam rodzica, którego własne dziecko nie jest w stanie od czasu do czasu wyprowadzić z równowagi. Wydaje się, że te małe, większe lub czasem całkiem już duże istoty dokładnie wiedzą, co mają mówić i robić, byśmy stracili panowanie nad sobą, krzyczeli, byli nieuprzejmi, uciekali się do sarkazmu i ironii, a nawet stosowali siłę.

Dla wielu rodziców, którzy przychodzą na warsztaty Pozytywnej Dyscypliny, największym wyzwaniem jest umiejętne radzenie sobie z własnymi negatywnymi emocjami. Gdybyśmy posiedli tę sztukę, wychowanie dzieci na pewno byłoby łatwiejsze. Spokój i opanowanie sprzyjają konstruktywnej rozmowie i poszukiwaniu rozwiązań i koncentrowaniu się na tym, co łączy, a nie dzieli. Trudno jest jednak zachować jasność umysłu, gdy zalewa nas fala negatywnych emocji - prawda jest taka, że z punktu widzenia fizjologii mózgu jest to nieosiągalne.

Nie zawsze dziecko jest przyczyną naszego zdenerwowania, złości czy strachu, czasem jego zachowanie werbalne lub fizyczne jest tylko kroplą, która przepełnia czarę. Wybuch jest kulminacją procesu, który może trwać od dłuższego czasu. Nasza podatność na nasilone reakcje emocjonalne jest zależna od wielu czynników.

Czym właściwie są emocje i co je wywołuje?

Emocje to zwykle automatyczna, krótkotrwała, złożona reakcja organizmu, w procesie powstawania której bierze udział wiele różnych części mózgu. Podoba mi się stwierdzenie, że emocja (z angielskiego e-motion) to energia w ruchu. Co wywołuje emocje? Jest wiele różnych teorii wyjaśniających genezę powstawania emocji, których nie zamierzam tu opisywać. Można jednak uprościć nieco temat i powiedzieć, że emocje między innymi wywoływane są przez bodźce zewnętrzne pochodzące ze środowiska, nasz temperament, myśli, oczekiwania, doświadczenie i towarzyszący nam nastrój.

Czy można nauczyć się je kontrolować?

Nie zawsze możemy kontrolować emocje, ale możemy nauczyć się nimi zarządzać. Czasem jest tak, że reakcja chemiczna, w wyniku której powstają emocje, jest tak szybka, że zauważamy, że czujemy się „jakoś”, dopiero kiedy, już się tak czujemy. Nie zawsze potrafimy i możemy na bieżąco śledzić rozwój wypadków. Najważniejsza jest świadomość tego, co czujemy, bo wtedy możemy wybrać najbardziej odpowiedni rodzaj reakcji do sytuacji.

Ogólnie rzecz biorąc z emocjami możemy poradzić sobie na trzy sposoby.  Możemy dać im ekspresję w momencie, kiedy nas ogarniają (na swój użytek taki stan rzeczy nazywam eksplozją!), czyli podnieść głos, płakać, krzyczeć, bić, drapać. Często niekontrolowane wyrażanie emocji wiąże się z późniejszym poczuciem winy, wstydu, czy zaniżoną samooceną oraz wpływa negatywnie na nasze relacje z innymi.

Kolejną opcją jest stłumienie lub wyparcie. Udajemy, że nie czujemy pewnych emocji, np. gniewu lub smutku. Może to wynikać ze sposobu w jaki zostaliśmy wychowani. Jeśli nie pozwalano nam otwarcie wyrażać gniewu w dzieciństwie, to nauczyliśmy się chować tę emocję w środku, żeby nie zostać odrzuconym. W takim przypadku mamy do czynienia z implozją, bo choć nie dajemy im wyrazu na zewnątrz, to energia którą ze sobą niosą musi znaleźć ujście. Długotrwałe tłumienie emocji może prowadzić do chorób psychosomatycznych takich jak, wrzody żołądka lub dwunastnicy, choroba wieńcowa lub nowotwory.

Możemy również wyrazić emocje w konstruktywny sposób. Polega to po pierwsze na uświadomieniu sobie, co czujemy, jakie są możliwości natychmiastowej reakcji, biorąc pod uwagę sytuację, uczestniczące w niej osoby i cel, który chcemy osiągnąć. Możemy zdecydować, że na spotkaniu służbowym nie będziemy wrzeszczeć na przełożonego, ale po pracy znajdziemy chwilę czasu, by zagrać w squasha lub pójść na spacer.

Co robić, by w konstruktywny sposób radzić sobie z emocjami?

  • Wysypiaj się, znajdź czas na odpoczynek i zaspokojenie głodu

Jesteśmy bardziej podatni na destruktywne emocje, kiedy czujemy się źle, a w złych humorach, pełni złości, irytacji lub niepokoju zachowujemy się w sposób nieuprzejmy i bez szacunku dla innych, również dzieci. Złe samopoczucie może być czysto fizyczne. Głód, niewyspanie, zmęczenie, czy choroba zwiększają poziom stresu i wtedy nawet błahostka urasta do rangi problemu. Warto więc w miarę możliwości się wysypiać, odpoczywać i pamiętać o posiłkach, co w przypadku matek niekiedy bywa wyzwaniem samo w sobie. Mam znajomego, byłego żołnierza, który opowiada, że w wojsku uczy się rekrutów odpoczywać i/lub sypiać zawsze, kiedy tylko nadarza się ku temu okazja. Postuluję więc tę samą zasadę wprowadzić w domach!

  • Uświadamiaj sobie własne myśli i przekonania

Negatywne emocje – jak wspominałam powyżej – mogą być również wynikiem naszych myśli, przekonań, oczekiwań i wniosków które wyciągamy na podstawie własnych doświadczeń, czyli wszystkiego, co wypływa z naszego umysłu. Na przykład możemy uważać, że dwulatek robi nam na złość, nieustannie wspinając się na stół, na który przecież surowo zakazaliśmy mu wchodzić. Taka myśl powoduje, że wpadamy w złość i siłą go z niego ściągamy. W istocie takie zachowanie naszego brzdąca jest zupełnie naturalne – w tym wieku priorytetem jest eksploracja otaczającego go świata – powstrzymać go przed tym jest zupełną niemożliwością. Dostrzeżenie, że to tylko myśl, która w istocie nie musi być prawdziwa, powoduje, że emocja nie ma się czym karmić i po prostu się nie pojawia.

Dlaczego może denerwować nas fakt, że nasze dziecko nie chce jeść? Dlaczego na siłę będziemy „wpychać” mu pokarm, choć jasno komunikuje, że już nie chce? Być może u podstaw takiego zachowania leży przekonanie o mniej więcej podobnym brzmieniu: Jeśli nie nakarmię swojego dziecka, nie jestem dobrą matką/ojcem. Dobra matka/ojciec zawsze jest w stanie nakarmić własne dziecko. Takie nieuświadomione przekonanie będzie powodować negatywne emocje i wynikające z nich zachowania. Jak najprościej uświadomić sobie własne myśli – pytanie Dlaczego coś robię? Zamienić na Po co coś robię?. I pamiętać, że nie jesteśmy własnymi myślami, one przychodzą i odchodzą jak chmury. Stają się naszą prawdą tylko wtedy, kiedy wybieramy w nie wierzyć.

  • Pamiętaj o ruchu i wysiłku fizycznym

Emocje żyją „tu i teraz”, w ciele. Gdybyś teraz chciał lub chciała przypomnieć sobie uczucie z przeszłości, doświadczysz go w chwili obecnej tak, jakby zachodziło właśnie teraz. Zrób mały eksperyment. Przyjmij pozycję wyrażającą dla ciebie smutek. Możesz się skulić, zgarbić ramiona, poczuć ciężar w środku. Przypomnij sobie, jak reaguje twoje ciało, kiedy się smucisz. Kiedy już to zrobisz, to nie zmieniając pozycji, ani wyrazu twarzy, przypomnij sobie jakieś przyjemne doświadczenie w wyniku, którego przyszła w przeszłości do ciebie radość. Czy udało ci się odczuwać radość bez naturalnej zmiany pozycji i reakcji mimicznych? Zatem ciało jest świetnym narzędziem zmiany emocji. Pamiętając o tym, możesz w chwili złości, smutku, gniewu zmienić coś w ciele: wyprostować się, głębiej odetchnąć (koncentracja na oddechu jest znakomitą techniką sama w sobie), świadomie rozluźnić mięśnie twarzy lub inne które spinasz. Rozładować napięcie w ciele związane z emocjami można też przez intensywny wysiłek fizyczny taki jak gra w tenisa, szybka jazda na rowerze, bieganie czy pływanie. Jeszcze lepiej, kiedy sprawia ci to przyjemność.

  • Rób rzeczy, które sprawiają przyjemność i realizuj pasje

I mam tu na myśli zarówno krótkotrwałe czynności, które mogą pomóc w poprawie nastroju, np. przeczytanie kilku kartek książki, posłuchanie ulubionej piosenki, napicie się kawy, itp. oraz zajęcia, które w dłuższej perspektywie przynoszą nam radość, satysfakcję, spełnienie i poczucie sensu. Chwilowe przyjemności nie tylko uspokajają, ale też pozwalają na chwilę zapomnieć o tym, co wyzwala negatywne emocje i oczyścić głowę z niepotrzebnych myśli. Najgorszą rzeczą, którą możemy zrobić w stanie wzburzenia emocjonalnego to przeżuwać w kółko ten sam temat, nakręcać się jeszcze bardziej i w tym stanie podejmować decyzje. Długofalowe angażowanie się w czynności sprawiające przyjemność i realizowanie własnych pasji przynosi spełnienie  i poczucie sensu. I odwrotnie nielubiana praca może prowadzić do podwyższonego poziomu stresu i napięcia, a tym samym czynić nas bardziej podatnymi na uwalnianie się negatywnych emocji.

  • Znajdź chwilę – nawet pięć minut, na ochłonięcie (pozytywna przerwa dla dorosłych)

Możesz oczywiście powiedzieć: No tak, ale jak to zrobić, jak właśnie wychodzę do pracy, ogarniam trójkę dzieci, jedno płacze, drugie nie chce się ubrać, a trzecie szuka butów. Jak mam znaleźć pięć minut w takiej sytuacji, kiedy już jestem spóźniona! Kiedy jest się w danej sytuacji, jest się swoimi emocjami, trudno wtedy cokolwiek z nimi z robić. Zwykłe oddalenie się od „miejsca porannego rozgardiaszu” daje perspektywę. Pozytywna przerwa to rzec można flagowa technika Pozytywnej Dyscypliny. Jej celem jest poprawa nastroju i osiągnięcie stanu „zamkniętej klapki”*. To miejsce i czas na to, by ochłonąć, poczuć się lepiej i móc w sposób kreatywny rozwiązać pojawiający się problem. Można dzieci nauczyć, że mama lub tata potrzebują trochę czasu dla siebie, bo inaczej „będzie bardzo źle” i zaczną krzyczeć, zgrzytać zębami i rozstawiać wszystkich po kątach. Mój obecnie dziesięcioletni syn dość szybko się nauczył, że kiedy „warczę na niego” nic ze mną nie załatwi i znacznie rozsądniej jest ulotnić się i zostawić mnie w spokoju. Mówi wtedy: Aha, dobra, znaczy się potrzebujesz teraz zostać sama. To idę. Zaczęliśmy się tego uczyć, mniej więcej cztery lata temu. Nie wydaje mi się, by czuł się porzucony – o czym czasem wspominają mamy. Mama w dobrym nastroju, jest znacznie fajniejsza od tej, która krzyczy i nie daje ci swojej uwagi!

  • Przytulaj się i rozmawiaj z bliskimi osobami

Być może masz podobnie – kiedy jestem zła lub smutna i mój mąż ma do mnie jakieś pretensje kłótnia gotowa, jeśli natomiast podejdzie, położy mi rękę na ramieniu, przytuli lub pogłaszcze po włosach, nie mam ochoty na walkę i utarczki słowne. Dotyk działa cuda! Niekoniecznie muszę nawet cokolwiek mówić, jego akceptacja mojego stanu powoduje, że to co negatywne odchodzi. Tak jak przytulamy w chwilach smutku nasze dzieci, tak samo i my możemy poprosić, by to one przytuliły nas. Wielu osobom pomaga wygadanie się i bycie wysłuchanym, w ten sposób odzyskują poczucie przynależności i znaczenia, które dla ludzi jest niezwykle ważne. Powiedzenie o tym, co czujemy powoduje również zmianę perspektywy – stajemy się niejako obserwatorem własnych uczuć, a to pomaga się od nich „odkleić”.


Słowo na koniec

Rozwiązywanie problemów i szukanie rozwiązań w stanie wzburzenia emocjonalnego jest z góry skazane na porażkę. Nasze funkcje intelektualne zostają wtedy znacznie ograniczone i nie mamy dostępu do nowej kory, czyli tych obszarów mózgu, które odpowiedzialne są za kreatywne myślenie, umiejętność postawienia się na miejscu innej osoby, logiczne myślenie, obiektywną ocenę faktów, itp. Umiejętność zarządzania własnymi emocjami jest kluczowa w relacji z dzieckiem, nie tylko dlatego, że dzięki niej możemy efektywniej i szybciej rozwiązywać pojawiające się problemy i wyzwania, ale przede wszystkim dlatego, że na własnym przykładzie uczymy jej dziecko. To w jaki sposób twoje dziecko będzie wyrażać emocje i zarządzać nimi w dużej mierze zależy od ciebie, bo dzieci przede wszystkim uczą się naśladując i robią to całkowicie nieświadomie.

I jeszcze jedna uwaga na koniec – wszystkie emocje są jednakowo dobre: złość, radość, smutek, strach, euforia, nienawiść. Najważniejsza jest świadomość tego, co odczuwamy i umiejętne radzenie sobie z tym. Przecież każdą z emocji możemy wyrazić na różne sposoby – jedne z nich będą bardziej adekwatne do sytuacji, inne mniej, jedne akceptowane przez świat zewnętrzny, inne odrzucane. Rozpoznając własne emocje i ucząc się możliwych sposób zarządzani nimi, dajemy sobie więcej pola manewru i zyskujemy większą kontrolę nad własnym życiem. Wyłączamy autopilota i dalej lecimy już samodzielnie.

Więcej na temat Pozytywnej Dyscypliny znajdziesz tutaj.